Jeszcze niedawno białe chmurki można było zobaczyć dosłownie wszędzie, niekiedy nawet na szkolnych korytarzach. Palacze masowo przerzucali się na e-papierosy, traktując je (niesłusznie) jako zdrowszy substytut zwykłego tytoniu. A skoro gadżety te były nowością na rynku i nie istniały żadne regulacje o używaniu ich w miejscach publicznych (także dotyczące wieku e-palaczy), osoby zaciągające się aromatyzowanym dymem można było napotkać dosłownie wszędzie.
Coraz więcej ograniczeń
Jak nietrudno się domyślić, nałogowi e-palacze szybko stali się... niesamowicie irytujący. Ponadto zaczęły podnosić się głosy, że młodzież nie powinna używać tego rodzaju gadżetów, a już na pewno nie w szkołach. Oburzenie opinii publicznej w krótkim czasie doprowadziło do zatwierdzenia szeregu ograniczeń i obecnie coraz częściej możemy natknąć się na zakaz palenia e-papierosów. Elektroniczny "dymek" jest już powszechnie traktowany jak zwykły papieros: przekreślone piktogramy są wieszane na przystankach autobusowych, dworcach, drzwiach lokali. Zakaz palenia e-papierosów jest coraz szerzej respektowany, co zapewne nie cieszy palaczy, za to bardzo zadowala osoby, które nie lubią biernie wdychać dym, bez znaczenia, czy pochodzi od tytoniowego suszu, czy elektronicznego gadżetu.